czwartek, 8 marca 2012

Moje niedoczekanie.

Pewien punkt mojego planu wobec Dnia Kobiet runął całkowicie.
Zamówiłem bukiet róż w kwiaciarni, więc po moim całodniowym pobycie w licealnych murach pojechałem go odebrać, gdy podszedłem do lady szanowna pani ekspedientka, tudzież kwiaciarka zrobiła dziwną minę, kiedy  się zapytałem o moje zamówione imiennie róże. Okazało się, że ów bukiet róż został przypadkowo sprzedany osobie, która bardzo nalegała, więc w formie przeprosin dostanę tulipany. Jak spojrzałem na stan techniczny tych kwiatów, podziękowałem i postanowiłem poprosić o zwrot moich zaskórniaków, które jakoś tam odłożyłem na cel tego prezentu.
Ku mojemu tym razem zdziwieniu okazało się, że nie mogę odzyskać kwoty pieniężnej w wysokości 22 zł, ale mogę sobie wybrać coś co mi się podoba (oczywiście w granicach wpłaconych pieniędzy). Musiałem postawić na jeden tulipan i jakiś kubek z wyrysowanymi różami, co w moim wyobrażeniu miało być alternatywą zamawianego bukietu róż. 

Przyszedłem do mojego bloku mieszkalnego, wszedłem po schodach i założyłem do tego wszystkiego oprawę w postaci białego T-shirtu z napisem "Wszystkiego Najlepszego. No i Dziubuś!", kto oglądał kiedyś program pana Adama Słodowego "Zrób to sam" ten wie, że do zrobienia białego T-shirtu z napisem "Wszystkiego Najlepszego. No i Dziubuś!" potrzeba białego T-shirtu i markera by ten napis wykonać.
Gdy moja rodzicielka otworzyła drzwi i zobaczyła mnie z kwiatami i kubkiem z kwiaciarni była uśmiechnięta.
Lecz popłakała się ze śmiech w momencie jak zapaliła światło na korytarzu i przeczytała ten durny napis.
Wtedy właśnie doszedłem do wniosku, że radości nie trzeba wywoływać prezentami o cenie z kosmosu, tylko wystarczy jakaś pierdoła, ale jednak od serca.

Pozdrawiam!

1 komentarz: